sobota, 20 sierpnia 2011


Nie liczyłam na to, że przeczytam w nim cokolwiek wyjątkowego i słusznie, bo to była Iza. Kuba spytał, czy zostaną parą, a ona pytała mnie o zdanie. Zapomniałam o sobie i szybko odpisałam, żeby się zgodziła, chciałam dla niej jak najlepiej, a nic lepszego niż ten chłopak nie mogło jej spotkać. Następnego dnia spotkałyśmy się po szkole i wszystkie w trójkę szwędałyśmy się po osiedlu. Iza nie miała raczej ochoty spotykać się ze swoim chłopakiem... Może się bała. W tych dniach, dowiedziałam się, że mój nowo poznany kolega urodził się tego samego dnia, co ja. Pierwszy raz czułam jakby coś dosłownie łaskotało moje serce, gdy na różne pytania odpowiadaliśmy tak samo. Chodziłam z nimi nad jezioro, zwiedzałam dalsze zakamarki naszego osiedla i spędziliśmy też razem kilka wieczorów. Jeden z nich utkwił mi w pamięci do dziś. Odprowadziliśmy jego psa i poszliśmy na dach. Było już ciemno, patrzyliśmy w gwiazdy, zadawaliśmy sobie nawzajem pytania. Iza spytała ile widzimy gwiazd na niebie a my odpowiedzieliśmy równocześnie 50 i 52... Później między nimi zaczęło się psuć, Kuba pytał kiedy ja wyjdę i mówił, że jestem bardzo fajna. Jednego wieczoru, kiedy jadłam kolację zadzwoniła Iza, miała włączony głośnik i pytała, czy lubię jej chłopaka. Odpowiedziałam, że tak i wymamrotałam, że jest dziwna. To on chciał się o to spytać. Pod koniec ich związku Kuba powiedział przy mnie, że już długo nie będą razem. Powiedziałam o tym Izie, ale ona nie miała zamiaru z tym niczego zrobić. Kiedy się rozstali, ona znów zakochała się w swoim ex, choć nadal kochała też Kubę. On z kolei zaczął coś kombinować, raz do mnie napisał, nie odpisałam. Byłam chora, więc siedziałam w domu, za to Iza i Kinga były z nimi, dzwoniłam do nich, wygłupiali się, pytali co dostaną w testamęcie itp. Iza powiedziała,że wszyscy cieszą się, że mnie nie ma. Wstawiłam na nk zdjęcie żółte papiery" Kuba przypiął mi się na literze "o" w słowie "obywatel". Napisałam do niego, że ma zejść z obywatela. Śmiał się. Spytałam czy to prawda, że cieszą się z mojej nieobecności. Zaprzeczył. Następnego dnia pojechałam do nich na parę godzin....

piątek, 12 sierpnia 2011



Wszystko zaczęło się wraz z dniem, kiedy go poznałam. Siedziałam z przyjaciółkami na oknie w mieszkaniu mojej babci, przyglądając się chłopakom, grającym w nogę. Znałam ich co prawda z widzenia, bo chodziliśmy do tej samej szkoły, ale nie wiedziałam o nich nic po za tym. - to on. - powiedziała Iza: szczupła, niska dziewczyna o jasnoniebieskich oczach i ciemnych, długich włosach, wskazując na wysokiego bruneta. Faktycznie. Był śliczny. Nigdy nie przyglądałam im się szczególnie, ale wystarczyło jedno spojrzenie w jego stronę by poznać odpowiedź na pytanie 'jaki jest Twój ideał'. Wtedy to nie miało żadnego znaczenia, podobał się też Izie, a faceci woleli ją. Podkręciłyśmy muzykę, zwracając na siebie ich uwagę. Jego piłka zamiast do bramki wpadła prosto w 'nasze' okno, zrzucając kilka puszek i zbijając mój ulubiony kubek. Rzuciłam mu złowrogie spojrzenie i zabrałam się za sprzątanie tego bałaganu. Iza wzięła piłkę, wyczyściła ją i wytarła do sucha, zużywając do tego połowę papierowych ręczników babci. Kuba, bo tak miał na imię nasz obiekt westchnień, nie zauważył nawet zmiany, a Iza pojechała na trening. Ja i Kinga zostałyśmy z nimi, na dworze robiło się już szaro. Z mojego telefonu dobiegały wtedy słowa piosenki Taio Cruz : I'm only gonna break, break your heart. Byliśmy w czwórkę: ja, Kinga, On i jego kolega: Łukasz. Do dziś pamiętam jego pierwsze słowa skierowane do mnie, choć może to śmieszne, bo było to jedynie 'Aga podasz nam piłkę?' wtedy po raz pierwszy spojrzałam mu w oczy, co prawda tylko z daleka, ale nie mogłam przestać o nich myśleć, zgubiłam się we własnych myślach. Wieczorem, kiedy wróciłam do domu włączyłam komputer i znalazłam jego profil na naszej klasie. Patrząc na jego zdjęcia zastanawiałam się, jak mogłam tak długo nie zwracać na niego uwagi, mając go tuż pod nosem. Poczułam, że ten dzień coś zmieni w moim życiu. I wtedy dostałam sms'a.


Siedzę. Ogarnia mnie pustka. Ja jestem pusta, ludzie są puści, marzenia też, wszystko straciło sens.Nie wiem, co teraz zrobię, dokąd pójdę gdy wstanę, ani co ujrzę kiedy zapalę światło, ale wiem jedno: będę musiała zapomnieć o wszystkim co było dotychczas. Jeszcze dzisiaj rano chciałam do niego napisać, ale bałam się tego co odpowie, a teraz jest już za późno. Z moich oczu nie wypłynęła ani jedna łza, wszystkie zbierają się w mojej duszy, wypłukując wszystkie, nawet te nic nie znaczące myśli. Wspomnienia pojawiają się i znikają w jednej chwili, jak urywki filmu, o którym dawno już zapomniałam. Moje oczy bledną, jak parasol leżący w słońcu już kolejny rok. Nie potrafię przełknąć śliny, zresztą nie jestem w stanie otworzyć nawet ust. Gdy tylko chcę wypowiedzieć jakieś słowo, moje wargi zaczynają drżeć w nienaturalny sposób. Unoszę rękę i trzęsie się całe moje ciało. Usiłuję wziąć oddech. Tlen rozsadza moja płuca jak za mocno nadmuchany balon. Wbijam paznokcie w kolana, czuję jak powoli przebijają moją skórę. Wyciągam je. Stróżka krwi spływa po mojej łydce, tworząc na podłodze niewielką plamę.Nie pomaga. Powoli opadam na plecy. Krzyczę, ale z moich ust dobiega tylko stłumiony jęk.Zmęczona walką z rzeczywistością zasypiam, w nadziei, że go zobaczę. Chcecie wiedzieć co się stało?.